top of page

Daleko od szosy



Spośród moich rozlicznych pasji dwie zdecydowanie wiodą prym: triathlon oraz góry pod każdą postacią. Tak, przyznaję, to trochę naciągana teoria, bo każda z tych pasji zawiera w sobie co najmniej trzy sporty. Jakiś porządek jednak trzeba w tych moich ścieżkach wprowadzić, więc niech będzie i taki z przymrużeniem oka. Tym bardziej, że w ten sposób można też znaleźć drugi już łącznik między jedną wielką pasją a drugą. Pierwsze porozumienie ponad podziałami to biegi górskie - łączą góry z jedną z tri dyscyplin. Na horyzoncie rysuje się mocno drugi pomost - zgodnie z kolejnością w tri - rower. Dzięki ekipie ze Stowarzyszenia Rowerowe Podhale coraz bardziej smakuje mi jazda na dwóch kółkach w terenie. Teraz zapewne wszyscy znajomi, którzy męczyli się za mną na asfalcie na swoich "góralach" odetchną z ulgą. To prawda, że w góry (co chyba dziwić nie powinno) ciągnęło mnie już od dawna i mniejsze lub większe romanse z MTB się zdarzały. Był i maraton MTB, gdzie się świetnie bawiłam.


Były i Pieniny, gdzie ekipę goniłam na crossowym Unibike'u na 29 calowych wąskich (jak na góry) kołach. I dałam radę. A całkiem niedawno były kolejne kołowania z dala od szosy. Był triathlon po tatrzańsku (rowerem i z deską na plecach przez Lejową i Chochołowską, do schroniska, stamtąd z buta na Rakoń i w końcu pyszny zjazd znalezionym ukradkiem puchem).


W końcu była też zabawa na grubasach, czyli przejazd podobną trasą (z Kościeliska, przez Lejową do schroniska w Chochołowskiej), ale już bez deski na plecach (można było poczuć nadzwyczajną lekkość bytu) i na zwinnych rowerach z grubaśnymi oponami - to dzięki fat-bike.pl i Fat Bike Zakopane. Takie atrakcje zapewniają imprezy z cyklu Podhalańskiego Kołowania. Aby mocy nie zabrakło i noga podawała wieczorem pełen chill i regeneracja w MTB Hostelu - ognisko, sauna, trunki i ogromny gar zupy ogórkowej. Podhalańska gorączka sobotniej nocy. Po takiej nocy, niedzielne kołowanie smakowało tym lepiej. Zwłaszcza, że zwieńczone było najlepszą na świecie szarlotką z jagodami w schronisku na Polanie Chochołowskiej. Dla tych jagód warto było kręcić przez zaspy i śniegi. Na fatbike'u takie przeszkody to zresztą nie przeszkody. Każdemu polecam dla przełamania zimowych schematów!


Summa summarum wkręciłam się. Jest kolejna zajawka, są kolejne plany. Będzie tu więcej rowerowych relacji! I pozostaje mi tylko, dla pełnego połączenia obu pasji, znaleźć sposób na pływanie w wersji górskiej... Jakieś sugestie?

Whos' way?

Mówią o mnie dziewczyna cyborg od serników. Jak miałam 12 lat podczas lektury Słownika Wyrazów Obcych Kopalińskiego urzekła mnie koncepcja hedonizmu. Jego epikurejskie wydanie szybko okazało się nadto pasywne. W poszukiwaniu endorfinowego haju przekraczam granice, wylewam pot i łzy, zdzieram buty i obijam kolana. 

  • Black Facebook Icon
  • Black Instagram Icon
Never Miss a Post!
bottom of page